Jeszcze jakiś czas temu budżetowe tablety kojarzyły się z kiepsko wykonanymi urządzeniami o miernych parametrach. Ostatnimi czasy jednak wyłamują się one z tego stereotypu oferując nam coraz lepszą specyfikację za nieduże pieniądze. Czy stają się powoli realną alternatywą dla urządzeń pokroju Galaxy Tab, czy iPad’a?
Pod względem parametrów mamy ciągle tu całkiem sporą przepaść. Nie oszukujmy się jednak – w przypadku tabletów Apple, czy Samsunga płacimy głównie za markę. Poza tym do przeprowadzania codziennych czynności (mail, sieć, filmy, zdjęcia), tablety z przedziału cenowego „< 1000 zł" nadają się idealnie. Mocniejsze urządzenia za to lepiej sprawdzą się jako mobilne konsole do gier, czy narzędzia w rękach grafików. Jednakże jeśli mamy na rynku ciekawe alternatywy dla markowego sprzętu (o dobrej specyfijacji i niezłym wykonaniu), to po co przepłacać?
Ja sam nie wyobrażam sobie zakupu urządzenia za prawie 2000 zł, którego zastosowaniem będzie przez większość czasu leżenie na półce i „zbieranie kurzu”. Ale cóż – są gusta i guściki. Zapewne osoby potrzebujące takowego do pracy, skuszą się na jego zakup.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Ciekawy tekst skłaniający do myślenia. Po części autor ma rację, dzisiejsze buf dżetówki są zdecydowanie lepsze i bardziej dojrzałymi urządzeniami niż rok czy dwa temu kiedy to firmy oferowały tablety z z miernymi ekranami rezystancyjnymi i procesorami 600 MHz. Dziś to bardzo dobre ekrany IPS o bardzo dobrych kątach patrzenia i wysokiej jasności a także dwu i czterordzeniowych procesorach 1500 – 1600 MHz a ostatnio również ekranach Retina (ciekawe ile rzeczywiście mają one wspólnego z Retinami stosowanymi w Nowym iPadzie?). Jednak tablety budżetowe niestety aby ograniczyć koszty ich produkcji czy zwyczajnie cenę nie są wyposażane np w moduły GPS, bluetoth czy też 3G o LTE nawet nie wspominając. No i do tego dochodzi jeszcze z reguły nie najnowocześniejsza technologia w jakiej produkowane są np procesory Rockchipa czy też Allwinnera (bo, który producent taniego chińskiego tabletu wstawi Exynosa z Galaxy S3 czy też Snapdragona?) i sam montaż takich tabletów, który też pozostawia sporo do życzenia (sam się o tym przekonałem gduly w moim Multipadzie zaczął odklejać się od obudowy róg ekranu ( na całe szczęście został wymieniony). Dochodzi do tego jeszcze kwestia odpowiedniej optymalizacji Androida pozwalającej na wygodną pracę z tabletem (i nie mam tu na myśli bynajmniej profesjonalnej pracy np z grafiką czy muzyką). Tutaj też różowo nie jest czego kolejnym przykładem jest mój tablet Multipad 5097CPRO, który nawet przy przeglądaniu stron www potrafi się zwyczajnie zawiesić, przydusić.Podsumowując to co napisałem mogę powiedzieć śmiało iż rynek tabletów budżetowych rozwija się, bardzo prężnie pojawiają się coraz ciekawsze konstrukcje i do tego coraz bardziej zaawansowane, niektóre chińskie firmy jak Cube czy Huawei albo ZTE rozwijają się i zaczynają się wyróżniać z tłumu jednak to jeszcze za mało, żeby powiedzieć, że mogą być konkurencją dla dopracowamych tabletów od Samsunga, Apple czy Asusa. Owszem po części w ich przypadku płaci się za markę przez co są droższe ale jeśli zależy nam jednak na bardziej wygodnej pracy, większej wydajności i to nie koniecznie w grach warto jednak dopłacić i kupić sprzęt markowy, który da jednak więcej frajdy z jego użytkowania a oczym przekonałem się po zakupie Samsunga Galaxy Note (o ile uznamy go za tablet) oraz Apple iPada2.
Delikatnie ujmując – pieprzenie. Autor chyba sobie kpi produkując takie wywody. Nikt normalny nie kupuje tabletu za 2 tysie by leżał na półce i zbierał kurz. To tak jakby zarzucać człowiekowi, który kupuje markowy zegarek na rękę, że będzie go trzymał na półce a do leżenia na półce można kupić taniego elektronika na bazarze. Tylko po jaką cholerę w ogóle kupować jakikolwiek zegarek jeśli go nie zamierzamy używać? Czy kupimy tablet za trzy stówki na allegro firmy „CHUJWI & C.O”, czy markowy za dwa koła, kupujemy go po to, żeby używać. Obojętnie do czego. Każdy, kto pokusił się na zakup markowego, mocnego sprzętu, twierdzi że stacjonarny komputer albo laptop odpala o co najmniej połowę rzadziej niż do tej pory. U niektórych wręcz odwrotnie do słów autora, to stary, ciężki klamot zaczyna zbierać kurz, bo większość rzeczy lekko łatwo i przyjemniej robi się właśnie na tablecie. Natomiast jeśli ktoś nie umie zrozumieć idei tabletu i nie widzi dla niego zastosowania, niech się faktycznie powstrzyma przed zakupem i nie bierze się za coś, czego nie ogarnia. Ludzie mają różne potrzeby i różnymi sposobami je realizują. Dla mnie tablet to po prostu to „lepsze wyjście” niż taszczenie laptopa i podręczne centrum rozrywki. Innym może się wydać zbędnym dodatkiem.
I tak na koniec – uważam, że prędzej kurzem porośnie byle gówno z biedronki, na którym z powodu słabych parametrów, marnej baterii i ciulowego wyświetlacza, nie uzyskamy odpowiedniej wygody użytkowania i adekwatnego wachlarza możliwości multimedialnych. Byle gówno za marne grosze tylko zniechęci, wkurzy i ogólnie zepsuje nam pojęcie na temat możliwości tabletów.