Przeminęły złote czasy dla tabletów. Mówi się o nich coraz mniej, a producenci coraz chętniej rezygnują z tworzenia nowych wersji. Prawdopodobnie mogliby spróbować jeszcze jednego koła ratunkowego, na które wpadłem jakiś czas temu.
Nie jest żadną tajemnicą, że boom na tablety przeminął. Mowa o tym była już wielokrotnie. Obecnie, prawie każde tablety idą w komplecie z klawiaturami, tworząc hybrydę 2w1. Prawdopodobnie tego trendu nie da się zawrócić w najbliższym czasie. Część firm, która nie poradziła sobie z malejącym zainteresowaniem tabletami podjęła decyzję o stopniowym wychodzeniu z segmentu lub całkowicie zakończyła zabawę z tymi urządzeniami.
Pomysł, którego nikt nie podjął
Problem z tabletami był taki, że podobnie jak smartfony – zostały one skierowane do osób młodych, czerpiących garściami z mobilnych technologii. W pewnym momencie, tablety przestały być poręczne, a ich ograniczona funkcjonalność jednoznacznie wytworzyła impuls, by jednak częściej korzystać tylko ze smartfonów. W tym przypadku grupą docelową byli nastolatkowie i studenci. Teraz tablety trafiają dla profesjonalistów, czyli osób pracujących w nowoczesnych biznesach i będących przed 45 rokiem życia. A co z 45+? Dlaczego nikt jeszcze nie skierował tabletów do grona osób starszych?
Szczerze mówiąc, nigdy bym nie pomyślał, że tablety to wspaniałe urządzenia dla osób dojrzałych i starszych. Wszystko zmieniło się w chwili, gdy takie urządzenie zagościło w moim rodzinnym domu. Przyjęło się, że nowe technologie są przeznaczone dla osób, które nadążają za bieżącymi trendami. Producenci niejako sami na własne życzenie kastrują się więc z grupy docelowej, w której tkwi niewykorzystany potencjał.
Zwykłe komputery posiadają mnogość opcji, potrzebę instalowania programów i dostosowywania ustawień, które najczęściej przerażają większość starszych osób. Do tego dochodzi obsługa dodatkowych akcesoriów, co razem tworzy problem już na początku przygody z nowym sprzętem. Z tabletami jest podobnie, aczkolwiek z nimi tacy ludzie radzą sobie znacznie lepiej.
Widziałem tablety, skierowane do osób… w zaawansowanym wieku. Z wielkimi przyciskami, nijakim oprogramowaniem i podstawowymi opcjami. Gdybym miał wskazać, jak kojarzy mi się taka propozycja to oczyma wyobraźni widzę Nucleusa.
Wygląda to tak, jakby sprzęt został stworzony dla ludzi mniej inteligentnych. Jasne, że trafi on do niewielkiego grona osób. Uważam jednak, że minimalne podrasowanie oprogramowania, które można byłoby włączyć w początkowej konfiguracji tabletu wystarczyłoby, aby dostosować przeciętny tablet dla osoby w wieku 45-70 lat. Wbrew pozorom, ludzie potrafią się sprawnie uczyć i łapią obsługę nowego sprzętu w taki sam sposób, jak nastolatkowie… tylko we własnym tempie.
Ryzyko może się opłacić
Mają stały dochód i mogą pozwolić sobie na nowinkę technologiczną. Jednak kupują najczęściej nowy samochód albo telewizor. Rzadziej korzystają z Internetu (jeśli w ogóle) niż przeciętna osoba w wieku 20-30 lat, ale sprawnie obsługują telefony komórkowe. Prawdopodobnie nie noszą w kieszeni najnowszego smartfona i częściej przebywają w domach. Są więc idealną grupą, której część potrzeb wypełnia tablet.
Promowanie tabletów dla osób dojrzałych czy starszych prawdopodobnie było wcześniej zbyt ryzykownym zagraniem. Właśnie dlatego, firmy nie podjęły się jego realizacji. Sądzę, że obecnie jesteśmy w takim punkcie, gdzie mogłaby być to ostatnia deska ratunku dla tego typu sprzętu. Zwłaszcza, że istnieje potencjał do wykorzystania wśród omawianych osób. Po tym czego sam doświadczyłem wiem, że dla znacznej części z nich tablet jest lepszym wyborem, bardziej poręcznym i łatwiejszym w użytkowaniu niż standardowy komputer PC lub laptop. Jednocześnie daje pełną gamę możliwości. Nieważne czy jest to iPad, czy Samsung Galaxy z Androidem.
Wierzę, że producenci muszą wyjść naprzeciw takiej grupie docelowej. To ryzyko, które mogłoby się im opłacić… a którego gdzieś po drodze zabrakło.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Świetne przemyślenia, teraz jesteśmy tacy nowocześni a kiedyś to byli jaskiniowcy i kamyki łupali. Tylko, że boom na Amigi, Comodore i pierwsze PC to lata 80, czyli jakieś 30 lat temu. Dzisiejsi 50-60 latkowie świetnie radzili sobie z komputerami bez interfejsów graficznych i technologi plug and play. Problemem tabletów jest ich infantylizacja, która pozbawiła je jakiej kolwiek urzyteczności poza przeglądaniem internetu.
Podesłałem ten artykuł osobie, która właśnie odeszła od nas z pracy na emeryturę. Ostatnio pracowała na stanowisku programisty i testera. Nieźle się z niego uśmiała…
Większość programistów u nas to obecnie osoby w wieku ponad 40 lat.
Być może są potrzebne uproszczone rozwiązania dla osób mniej obytych z technologiami IT, ale nie zawężajmy tego do jakiegoś przedziału wieku. Wrzucanie osób 45+ do jednego worka jest po prostu żałosne…
Widzę natomiast w swoim otoczeniu osoby, dla których takie rozwiązania były by przydatne (sprawa dotyczy także telefonów komórkowych). Mogły by to być formą nauki. Nie blokowałbym natomiast możliwości przejścia do pełnego interfejsu jak już osoba zaznajomi się z tematem.
Jestem w wieku 68 lat i posiadam 2 tablety jeden android drugi z windowsem obydwa intensywnie używam i nie wyobrażam sobie że mogą powstac indywidualne tablety dla tej grupy wiekowej. Ponadto w domu są dwa komputery stacjonarne jeden do programów bardziej zaawansowanych drugi jako centrum multimedialne podłączone do telewizora. Ponieważ telewizory smart mają skandaliczne oprogramowanie.