Kruger&Matz Edge 1160 i 1161 — test tabletów. Microsoft Surface w tańszym wydaniu

Podział między tabletami a laptopami ulega zatarciu, czego najlepszym przykładem są dwa nowe modele z oferty Kruger&Matz — Edge 1160 oraz Edge 1161 z systemem Windows 10 i ekranami Full HD.

Recenzja wideo Edge 1160 i 1161

Więcej recenzji? Zerknij na nasz kanał na YouTube!

Obudowa i jakość wykonania

Zacznijmy od cechy, która wyróżnia Kruger&Mazt Edge 1160 oraz Edge 1161. Urządzenia posiadają wbudowaną podstawkę, po rozłożeniu której możemy ustawić sprzęt w pozycji stojącej, dogodnej w pracy i serfowaniu po Sieci. Kiedyś takie rozwiązanie uznałbym zapewne za nie do przyjęcia, ale dziś patrzę na to z praktycznego punktu widzenia. Klasyczna forma obudowy tabletu — płaska i nastawiona na ciągłe trzymanie w rękach — nie sprawdza się w przypadku Windowsa, gdzie często korzysta się także z desktopowych aplikacji wymagających podłączenia myszki czy klawiatury.

W obu modelach zamontowana podstawka została wykonana z aluminium i przytwierdzona mocnymi zawiasami. Łatwo ją odgiąć od obudowy, a konstrukcja daje tabletowi solidne podparcie – możemy z niej korzystać także w podróży układając tablet na nogach. Zauważyłem jednak, że pomimo solidnego wykonania nóżka lubi się wygiąć, czym odbiega od swojego pierwowzoru (sami dobrze wiecie, o jakim tablecie mówię). Po złożeniu podparcia, część ta przylega równomiernie do obudowy urządzenia.

Drugim udogodnieniem zapożyczonym od giganta z Redmond jest dedykowana klawiatura fizyczna, której mocowanie oraz wygląd są bardzo zbliżone do akcesorium znanego z Surface’a. Stację podpina się do tabletu przy użyciu magnetycznego złącza podającego energię, a dodatkowy magnes pozwala ustawić klawiaturę pod delikatnym kątem ułatwiającym wpisywanie tekstu. Zewnętrzną stronę akcesorium pokrywa przyjemny w dotyku materiał, który po zakryciu ekranu klawiaturą chroni go przed zarysowaniem. Klawisze posiadają zauważalny skok sprzyjający pisaniu – nie miałem żadnych problemów z tym, żeby przygotować na Edge’u dłuższy tekst.

Klawiatura, oprócz standardowego zestawu klawiszy, posiada też cały rząd skrótów obsługujących system, w tym regulację głośności, odtwarzanie muzyki, szukanie, udostępnianie i ustawienia. Są też dwa przyciski shift, wystarczająco długa spacja oraz odpowiedniej wielkości backspace. Nie mogło też zabraknąć gładzika, choć akurat ten element wyposażenia najlepiej byłoby przemilczeć.

Przede wszystkim, jak w większości klawiatur dedykowanych tabletom, gładzik jest bardzo mały, co skutecznie utrudnia manewrowania palcem w pionie. Domyślna czułość jest niska, ale można podbić ją w ustawieniach gładzika w panelu sterowania Windowsa. Mimo to, i pomimo rozpoznawania multigestów oraz obszarów wydzielonych pod lewy i prawy klawisz myszy, łatwiej sterowało mi się tabletem przy użyciu ekranu dotykowego. Co ciekawe, zarówno droższy, jak i tańszy model otrzymują tę samą klawiaturę.

Cena nie ma też większego udziału w kształtowaniu wyglądu urządzeń. Oba modele wyglądają identycznie, choć tańszy z modeli sprawia wrażenie bardziej plastikowego (być może to tylko kwestia wykończenia, bo waga sugeruje, że obie obudowy wykonano głównie z aluminium). Skoro przy wadze jesteśmy: oba tablety są ciężkie — Edge 1160 waży 827 gramów, Edge 1161 838 gramów, a do tego dochodzi jeszcze klawiatura, czyli dodatek w postaci 335 gramów. Łącznie około kilograma sprzętu będącego — zwłaszcza w przypadku tańszego modelu — namiastką komputera, a nie pełnoprawnym laptopem, co dla mnie, posiadacza ultrabooka jest trudnym do zaakceptowania faktem.

Design, wzorowany na produkcie Microsoftu, mógłby doczekać się kilku poprawek, choć przyznaję, że srebrny model bardzo mi się podoba. Ciemniejsza kolorystyka źle się prezentuje w połączeniu z korpulentnymi gabarytami demaskując wszystkie niedoskonałości tego urządzenia, jak choćby bardzo szerokie ramki biegnące dookoła ekranu czy pokaźną grubość obudowy.

W obu przypadkach mamy do czynienia z takim samym wyposażeniem w postaci złącza audio 3,5 mm, portu USB 3.0, portu microUSB, osobnego złącza zasilania oraz wyjścia micro HDMI, które to znalazły się na lewym boku urządzenia. Tutaj też mieści się zaślepka slotu na kartę pamięci. Na górnym boku umieszczono guzik zasilania oraz klawisz regulacji głośności, a na prawym dwa głośniki multimedialne.

Przód urządzenia zdominował ekran – tutaj znalazło się jeszcze tylko miejsce dla kamery do rozmów wideo. Na tyle umieszczono aparat główny, dodano opisy poszczególnych złącz i portów, a także logo producenta.

Jakość wykonania jest zadowalająca — wszystkie elementy dobrze ze sobą spasowano, klawiatura ekranowa łączy się z tabletem w perfekcyjnym uścisku, a podstawka po złożeniu dobrze przylega do lica urządzenia. Nie ma też większych problemów z temperaturą obudowy, ale ten temat szerzej opiszę w akapicie mówiącym o wydajności, ponieważ modele różni zamontowany procesor, co przekłada się na różnice temperatur.

Aparat fotograficzny

W obu modelach znajdziemy aparat fotograficzny o rozdzielczości 5 megapikseli. To raczej dodatek a nie wyposażenie, z którego byśmy stale korzystali – mimo to zdjęcia wyglądają dobrze, choć jest to uzależnione od ilości światła zastanego. Jeśli jest go niedużo, fotki zaczynają cierpieć z powodu niewielkiej ilość szczegółów. Podobnie jest z filmami, ale w tym przypadku aparat zaskakuje płynnością obrazu — 1080p nagrywane jest z prędkością 30 kl./s. Sam obraz jest trochę niestabilny i posiada lekko zniekształcone kolory, ale spełnia moje oczekiwania.