Dwurdzeniowy procesor, Android Jelly Bean i 6-calowy, podświetlany ekran E Ink Carta z 212 PPI to największe atuty inkBOOKa. Co ponadto dostajemy w „najbardziej wszechstronnym czytniku e-booków”?
Dane podstawowe | |
Wymiary | 117 x 159 x 7.0 mm |
Waga | 200 g |
Ekran | |
Typ | E Ink Carta 6.0'', rozdzielczość 1024x758, 212ppi |
Kluczowe podzespoły | |
Procesor | 1.0GHz, Cortex A9 |
Wersja | Android 4.2 |
RAM | 512 MB |
Pamięć | 8GB |
Obsługa kart pamięci | TAK, micro SD, do 128 GB |
WiFi | TAK, 802.11 b/g/n |
Bluetooth | brak |
Bateria | litowo-jonowa, poj. 2000mAh |
Obsługiwane formaty plików | EPUB DRM, EPUB, PDF DRM, PDF, FB2, FB2.ZIP, TXT, DJVU, HTM, HTML, DOC, DOCX, RTF, CHM, TCR, PRC (MOBI), MP3 |
Funkcje dodatkowe | podświetlenie ekranu, dostęp do aplikacji z Google Play, przyciski fizyczne, opcja tworzenia kopii biblioteki w chmurze, tworzenie adnotacji w tekście, technologia reflow w PDF, 3000 e-booków w zestawie |
Mamy do czynienia z pierwszym urządzeniem nowej marki na polskim rynku. inkBOOK Onyx to sprzęt opracowany i dystrybuowany przez Arta Tech, którego pierwowzory produkowane były w zakładach Bouye. Czym zatem Onyx różni się od bliźniaczych modeli? Przede wszystkim ekranem E Ink Carta, bardziej pojemną pamięcią, integracją z dedykowaną mu chmurą Midiapolis oraz polskim serwisem i wsparciem.
Arta Tech, która od sześciu lat była dystrybutorem Onyksa w Polsce, postanowiła tym razem zadziałać na własną rękę. Wykorzystując rozpoznawalność dotychczas prowadzonej marki, pierwszy czytnik w portfolio nazwała analogicznie na mocy obowiązującej jeszcze licencji.
Żeby rozwiać wątpliwości – tym razem „inkBOOK” to producent, a „Onyx” to nazwa modelu
Zanim przejdziemy do omawiania oprogramowania, skupmy się na obudowie. Całą pokryto przyjemnym w dotyku, gumopodobnym materiałem. Zbierają się na nim może odciski palców, ale, jednocześnie, pełni on funkcję antypoślizgową. Trudno powiedzieć, by inkBOOK mógł komuś wypaść z dłoni w trakcie czytania.
Produkt wykonano z należytą dbałością o detale. Wszystkie łączenia są szczelne, a konstrukcja nie skrzypi nawet pod mocniejszym naciskiem. Przyciski pracują z wyczuwalnym skokiem i zostały odpowiednio pewnie osadzone na frontowym panelu. Mamy do dyspozycji dwa przyciski pojedyncze (odświeżanie, powrót) oraz dwa, dwufunkcyjne, kierunkowe… i dublujące się. To o tyle ciekawe rozwiązanie, że niezależnie od tego, którą dłonią chwycimy Onyksa, będziemy mogli w tak samo komfortowy sposób przerzucać wirtualne strony.
Na tylnym panelu przycisków ani gniazd komunikacyjnych nie znajdziemy, podobnie zresztą jak z boku i na ściance górnej. Dopiero na dole ulokowano gniazdo kart microSD (wspierające nawet nośniki 128-gigabajtowe, co potwierdziliśmy w testach na karcie Kingston 128 GB microSDXC Ultra Class10 UHS-1), złącze microUSB, przycisk resetu i włącznik.
Przy wadze równej 200 gramom czytnik nie stanowi obciążenia dla ręki nawet po długotrwałym czytaniu.
Do czytnika możemy dokupić jak na razie jedno akcesorium – etui HIGAARD. Niestety, nie mieliśmy okazji przyjrzeć mu się bliżej. Producent deklaruje wysoką jakość wykonania i ochronę przed kurzem i uszkodzeniami mechanicznymi. Cena pokrowca wynosi 35 złotych (choć dochodzi do 80 zł w niektórych sklepach) – i jest to jedna z niższych kwot, jakie przyjdzie nam zapłacić za tego typu dodatek.
W inkBOOKu zastosowano 6-calowy ekran E Ink Carta z 25-stopniowym doświetleniem, panelem dotykowym (pojemnościowym) oraz rozdzielczością 1024 x 758 pikseli, zapewniającą gęstość równą 212 PPI.
Oznaczenie „Carta” oznacza następcę ekranów Pearl, które znamy m.in. z PocketBooka Touch Lux 2. W porównaniu z poprzednikiem otrzymujemy o 50 proc. wyższy współczynnik kontrastu i zniwelowanie ghostingu, czyli pozostawiania atramentu z poprzednich stron. Teoria sprawdza się w praktyce tylko częściowo – drobinki atramentu pozostają widoczne, ale dopiero po przejściu na dwukrotnym przewróceniu karty.
Oczywiście możemy samodzielnie modyfikować częstotliwość odświeżania (czyli „wygenerowania” nowego obrazu) nawet tak, by następowało ono po przewróceniu jednej strony, ale będzie to miało wpływ na żywotność baterii. Domyślnie otrzymujemy odświeżenie co piątą stronę, co zapewnia nam więcej czasu z daleka od gniazda elektrycznego.
Producent zadbał też o równomierne podświetlenie, którego intensywność możemy regulować (lub całkowicie deaktywować, otrzymując sprzęt klasyczny).
Panel dotykowy w inkBOOKu jest precyzyjny. Obsługuje też gesty znane z telefonów czy tabletów – „szczypiąc” ekran jesteśmy w stanie powiększyć aktualnie wyświetlaną zawartość. Co więcej, czytnik szybko reaguje na polecenia, co zawdzięczamy m.in. 512 megabajtom pamięci RAM. Przekłada się to również na wygodne pisanie na klawiaturze ekranowej – nie osiągniemy może poziomu urządzeń z wyświetlaczami wykonanymi w innej technologii, ale naprawdę trudno na coś narzekać.
Osobiście jednak wciąż – choćby przy przewijaniu stron – preferuję przyciski fizyczne. Ekran dotykowy sprawdza się najbardziej podczas wertowania ustawień czy przeszukiwania naszej biblioteki.
Zaznaczę jeszcze, że problem znany z urządzeń konwencjonalnych – czyli czytelność w świetle słonecznym – nie istnieje w czytnikach e-booków. Zawartość wyświetlana na 6-calowym ekranie jest świetnie widoczna niezależnie od warunków.
Uruchamianie czytnika trwa ok. 40 sekund – przy czym czas ten potrzebny jest od całkowitego wyłączenia do całkowitego włączenia. W zdecydowanej większości przypadków wystarczy wygasić ekran, by później wrócić do czytania, i ten proces trwa już nie więcej, niż 2-3 sekundy.
Czas otwarcia dokumentu, z kolei, zależy głównie od jego rozmiarów. Odczyt naładowanych grafikami PDF-ów potrafi zająć nawet kilkanaście sekund, natomiast zwykłe książki w tradycyjnych formatach wyświetlane są po maksymalnie 4-5 sekundach. Można natomiast podkreślić, że inkBOOK w dość sprytny sposób dzieli wielokolumnowe pliki PDF tak, by można było tekst wyświetlić w jednej kolumnie, z powiększoną czcionką. Funkcja ta nosi nazwę „reflow” i można znaleźć ją w androidowej konkurencji; nie jest natomiast dostępna w czytnikach Amazonu. Teoretycznie Kindle również takowym trybem dysponuje, ale domyślnie jest on wyłączony.
Od strony użyteczności, do dyspozycji mamy jeszcze możliwość sprawdzania tłumaczeń i definicji w zintegrowanym słowniku (mamy też możliwość wgrywania własnych). Wystarczy zaznaczyć określone słowo, by dodać adnotację, skopiować je czy właśnie uruchomić translatora. Osobną kwestią jest ubogi zasób słownictwa – zdecydowanie zbyt ubogi dla kogoś, kto zamierza uczyć się języka czytając anglojęzyczne powieści.
W inkBOOKu znalazło się miejsce dla litowo-jonowego akumulatora o pojemności 2000 mAh, wystarczającego do przeczytania kilkudziesięciu książek. Oczywiście włączenie podświetlenia, modułu Wi-Fi czy też zmiana częstotliwości odświeżania ekranu sprawi, że ukrócimy czas działania.
Czytnik do testów otrzymaliśmy jeszcze ze starszą wersją oprogramowania, wskutek której – przy uruchomionym Wi-Fi – cały zasób energii ulotnił się w przeciągu 12 godzin. Wystarczyła jednak instalacja aktualizacji firmware’u, by gospodarka energetyczna odzyskała stabilność. Teraz, już z nowym software’em, nawet nie zauważymy ubytku.
Gorzej jest natomiast wtedy, gdy zdecydujemy się na częste korzystanie z aplikacji niezoptymalizowanych pod kątem czytnika. Programy trzecie mogą wydrenować baterię do zera zdecydowanie zbyt szybko, co z kolei sprawia, że dobrodziejstwa Androida muszą tu być użytkowane rozważnie. Opcji i możliwości mamy tu więcej, niż w zamkniętych systemach konkurencji – ale wiąże się z tym również konieczność kontrolowania tego, jak czytnik reaguje na poszczególne instalacje. Po instalacji aktualizacji oprogramowania akumulator drenowany jest wolniej, natomiast ubytek wciąż jest widoczny gołym okiem.
Czytnik pracuje pod kontrolą Androida 4.2.2 KitKat i jest rozpoznawany przez system jako tablet. Co to oznacza dla użytkownika? Po pierwsze – możemy instalować praktycznie każdą aplikację ze sklepu, który producent „obrandował” jako Midiapolis Store. Nie każda ma sens, ale za to każda działa na ekranie E Ink. Przykładem może tu być… Instagram.
inkBOOK daje nam do dyspozycji zintegrowane aplikacje, takie jak Bibliotekę, przeglądarkę internetową, księgarnię Midiapolis, menedżera plików, dostęp do wiadomości, notatnik, przeglądarkę zdjęć czy klienta pocztowego. Programy instalowane przez nas wyświetlą się na domyślnej liście – dokładnie tak, jak w przypadku smartfonów czy tabletów.
Ciekawostką w przypadku tego konkretnego modelu jest jego dostępność w planach abonamentowych Legimi. Na mocy umowy podpisanej z twórcami inkBOOKa, urządzenie otrzymamy za złotówkę wraz z subskrypcją na książki.
Dostajemy trzy opcje – na 12 miesięcy (299 zł za czytnik, 49,99 zł za abonament miesięczny), na 24 miesiące (1 zł za czytnik, abonament 49,99 zł) lub 6 miesięcy (429 zł za czytnik, abonament 49,99 zł). Najbardziej opłacalny jest plan dwuletni, o ile tylko jesteśmy w stanie przeznaczyć łączną kwotę 1200 złotych. Sam czytnik w sprzedaży detalicznej wyceniono na 549 złotych.
UWAGA: usługę Legimi, jak i aplikację, testujemy długoterminowo. Wnioski dotyczące samej usługi przedstawimy za kilkanaście dni i opublikujemy zaktualizowaną sekcję testu.
Zaletą inkBOOKa Onyx jest również Midiapolis Drive – chmura dyskowa z 2 GB pojemności, którą każdy użytkownik otrzymuje wraz z czytnikiem. Serwis jest dziełem ludzi odpowiedzialnych za sam sprzęt, więc otrzymujemy rozwiązanie dedykowane i przeznaczone wyłącznie do tego celu. Same pliki możemy odtworzyć również w przeglądarkach na smartfonie, tablecie czy komputerze.
inkBOOK Onyx to czytnik udany przede wszystkim od strony ergonomicznej. Jego obsługa nie nastręcza żadnych problemów, a szybkość reakcji jest porównywalna z najlepszymi propozycjami na rynku. To właśnie przemawia za inkBOOKiem – początkujący e-czytelnicy nie będą odrzuceni koniecznością czekania na reakcję sprzętu.
Sam producent szykuje również kolejne urządzenia, które już w najbliższych miesiącach zadebiutuje na sklepowych półkach. Już w tej chwili słyszeliśmy o kilku prototypach – i zdecydowanie jest na co czekać, zwłaszcza w połączeniu z rewelacyjną ofertą Legimi. Pamiętajcie tylko, że ta ostatnia opłacalna będzie jedynie dla moli książkowych – cena abonamentu to koszt dwóch, może trzech tytułów. Osoby, którym opowieści spędzają sen z powiek, będą zachwycone.
Onyx nie jest pozbawiony wad. Już w tej chwili mogę powiedzieć o nierównomiernym zużyciu baterii – wystarcza ona na gigantyczne przebiegi przy zwykłym czytaniu, ale już korzystanie ze sklepu Play i dostępnych tam aplikacji sprawi, że energia wyczerpie się wcześniej. Środowisko Androida również, w porównaniu z hermetycznymi systemami, jest minimalnie trudniejsze w obsłudze – o ile tylko postanowimy robić na inkBOOKu coś więcej, niż tylko czytać książki.
Niemniej – sprzęt sprawdzi się zarówno w przypadku osób początkujących, jak i tych, którzy wolą personalizować swoje urządzenia. Po kilku dniach testów jestem z inkBOOKa zadowolony i nie miałbym nic przeciwko, gdyby był moim podstawowym narzędziem. Wnioski dotyczące Legimi i usługi abonamentowej przedstawię po dwóch tygodniach użytkowania – damy Wam wówczas znać o aktualizacji testu.
ZALETY
|
WADY
|
Opcjami alternatywnymi do inkBOOKa Onyx są m.in. PocketBook Ultra czy Kindle Paperwhite 3. Żaden z tych produktów nie jest, co prawda, dostępny w ofercie Legimi. Dysponują też bardziej hermetycznym środowiskiem (co może być zarówno wadą, jak i zaletą). Sporą przewagą Paperwhite'a jest na pewno bardziej szczegółowy ekran.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Świąteczny poradnik zakupowy techManiaK.pl to mnóstwo ciekawych pomysłów na prezent pod choinkę w 2023 roku…
Znudziło Ci się już granie na komputerze? A może chcesz poprawić swoje wrażenia z cyfrowej…
Tablet to wielofunkcyjne urządzenie, które łączy w sobie mobilność z możliwościami komputera. Sprzęt z tej…
W dzisiejszych czasach mobilność jest kluczowa. Niezależnie od tego, czy jesteś studentem, pracownikiem, czy rodzicem…
Xiaomi Pad 6 (Pro 5G) dostanie ekran LTPO AMOLED 144 Hz, ładowanie 120 W, i…
Odliczamy godziny do finału Ligi Mistrzów, gdzie zmierza się ze sobą Real Madryt i Liverpool.…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies
Komentarze
inkbooki bardzo mocno sie rozwinęly. To był mój pierwszy model jaki miałam, potem chyba classic 2, a teraz od niedawna prome hd. Widać nawet różnicę po ekranie. Zawsze gdy myślę, że lepiej już być nie może i zastanawiam sie co jeszcze wymyślą to mnie zaskakują. Nie będę ukrywać, ale ma to wpływ na jakość czytania.
Mam go ok. 1,5 roku. Wlaśnie dokupiłem drugi egzemplarz. Bardzo dużo czytam i chodzę z nim wszędzie. Najczęściej noszę w cargo w spodniach. Uważam, że to najwygodniejszy czytnik z dostępnych. Jest bardzo mały i lekki (znacznie lepiej wyważony, mniej męczy rękę, niż np. Kobo lub Paperwhite). Ma fizyczne klawisze (duuużo wygodniejsze od dotyku - nie trzeba przestawiać palca podczas czytania). Dla mnie okazało się bardzo ważne, że ekran jest zagłębiony w ramce. Przez parę miesięcy miałem Obsidiana ale płaski ekran pękł mi od noszenia w cargo (może w coś przywaliłem). Co 300-400 książek zaczyna wariować. Trzeba wgrać upgrade firmware i wszystko mija. Czyta czcionkę Bookerly (Amazon), chyba najlepsza. Miałem Nooka i Kobo Aurę. Czytałem też na Obsidianie, Inkbooku 8, Paperwhite 3. Zawsze wracam do Onyxa. Drugiego trzymam, gdy ten padnie. Pewnie na wszelki wypadek kupię trzeciego, bo zaczyna znikać z rynku. Dla mojego stylu czytania nie widzę konkurencji. Warto dokupić dedykowane etui na zapas, bo jest bardzo kiepskie. Rozpada się po paru miesiącach.
odradzam. Po kilka dni nie działa.
serwis na podstawa zdjęć nie akceptuje reklamacja ( raczej akceptuj w zamian 199 zł!!!!)
to jest żenując
Z daleka od tego modelu. Poważnie ostrzegam!!! Czytanie przerywane ciągłymi zawieszeniami, uruchamianie to droga przez mękę. za te pieniądze można mieć zdecydowanie bardziej dopracowane urządzenie a nie chiński kit.
Zaktualizuj firmware. U mnie mniej więcej po 300-400 książkach zaczyna fiksować. Wystarczy aktualizacja (prościasta jak kij) i spokój.
http://my-midia.com/pl/firmware-update-inkbook-onyx/
Na moim podświetlenie nie dział równomiernie , co więcej : miga na 1 stopniu podświetlenia . Ale przywykłem i juz mi to ie przeszkadza . Poza tym super : przeczytałem juz 6 książek i 1 komiks .Mam go z legimi na 2 letnim kontrakcie ( właściwie już mi się zwrócił za książki zapłaciłbym ok. 300 zł ...).
Sam czytnik jest naprawdę OK - mam go od 8 tygodni. Od początku miałem problem z włączaniem i wyłączaniem urządzenia - skok wyłącznika prawie niewyczuwalny. Po 2 tygodniach użytkowania, zauważyłem , że urządzenie po przejściu w stan uśpienia samoczynnie przechodzi w stan wyłączenia wyświetlając na ekranie ostatnio czytaną stronę. Aktualizacja oprogramowania nie usunęła problemu.Po wielu utarczkach z serwisem po 4 tygodniach od zgłoszenia usterki otrzymałem informację , że zgłaszana przeze mnie reklamacja nie potwierdziła się , w związku z tym mam zapłacić 75,00 zł. Dziwnym trafem wszystkie przeze mnie zgłaszane usterki zostały usunięte - czytnik działa jak należy. Cud - chyba podróż w obie strony tak działa. Wstyd !! Każdy sposób jest dobry ,żeby wyciągnąć kasę !! Tak się nie buduje zaufania do marki!
512GB RAM O.O
Poprawione. ;) Drobne problemy techniczne.