Kilka lat temu Steve Jobs zaprezentował światu iPada i po raz kolejny zapoczątkował rewolucję w branży nowych technologii. Tablety zdążyły na przestrzeni kilkunastu kwartałów zawojować rynek i dzisiaj jest to biznes warty dziesiątki miliardów dolarów. Przybywa firm, które chcą się załapać na kawałek tego kuszącego tortu, rośnie także liczba osób zainteresowanych samym sprzętem. I pojawia się pytanie: tablety na dłużej zakorzenią się w naszej rzeczywistości czy niebawem zaczną z niej znikać?
fot. lightwavemedia, Fotolia.com
Początkowo planowałem poświęcić tekst udziałom poszczególnych platform obecnych na tabletowym rynku oraz producentom sprzętu walczącym o ten segment branży IT. I pewnie przyjdzie jeszcze czas na taki(e) wpis(y). Nim jednak do tego dojdzie, warto udzielić odpowiedzi na pytanie zadane we wstępie, zastanowić się, czy mówimy o sprzęcie, który będzie nam dłużej towarzyszył i sektorze, który nadal będzie kusił duże i małe firmy działające na dobrą sprawę w różnych sektorach gospodarki.
Za kilka lat tablety znikną
Czytając o wynikach poszczególnych producentów funkcjonujących w tej branży i zapoznając się z tworzonymi dla nich prognozami, przypomniałem sobie wypowiedź byłego już CEO korporacji BlackBerry (dawne RIM). Thorsten Heins, bo to o nim mowa, stwierdził blisko rok temu, że tablety nie mają przed sobą przyszłości. Powiedział wówczas, że za pięć lat (czyli w roku 2018) nie będzie, jego zdaniem, powodu, by posiadać tablet. Odważna teza, wygłoszona w roku, w którym na rynek dostarczono prawie 200 mln tabletów. Czy Heins miał rację, przekonamy się za cztery lata, ale spekulować można już dzisiaj.
Przede wszystkim należy wspomnieć, że negatywnie nastawiony do tabletów, a właściwie do ich długofalowego sukcesu, CEO BlackBerry… nie jest już CEO BlackBerry. Miał być zbawieniem dla korporacji, którą wcześniej sterowało jednocześnie dwóch CEO, ale nie pomógł kanadyjskiej legendzie. Firma ma coraz większe kłopoty i wydaje się mało prawdopodobne, by odzyskała dawny blask. W pewnym stopniu wynika to z klęski tego producenta na rynku tabletów. Korporacje, które zdominowały dzisiaj segment smartfonów i w znacznym stopniu przyczyniły się do tego, że BlackBerry znalazło się na marginesie tego biznesu (czyli Apple i Samsung), skupiają się nie tylko na produkcji inteligentnych telefonów – gigant z Cupertino stworzył iPada i rozpoczął nowy rozdział w historii IT, jego koreański partner oraz oponent w jednym dynamicznie powiększa swoje udziały w tabletowym biznesie.
BlackBerry Playbook / Fot. Producent
Tablety stanowią dla nich potężne źródło zysków, ale też pewnego rodzaju zabezpieczenie i alternatywę na wypadek, gdyby w segmencie smartfonów „coś poszło nie tak”. Kanadyjczycy nie mogą się pochwalić takim komfortem – ich przygoda z tabletami była krótka i nieudana (w znacznej mierze przyczyniła się do tego sama firma), dzisiaj nie mogą ratować wyników dobrą sprzedażą tych urządzeń. Można zatem dojść do wniosku, że wróżenie tabletom marnej przyszłości to w przypadku BB nic innego, jak zaklinanie rynku, na którym się nie zaistniało i pomniejszanie swojej wpadki.
Rynek będzie rósł. Ale wolniej
Patrząc na wyniki sprzedaży tabletów w ostatnich latach oraz na prognozy dla tego rynku, trudno zgodzić się z opinią Heinsa oraz innych osób wieszczących szybki kres „mody” na te urządzenia. Wspomniałem przed momentem, że w roku ubiegłym sprzętu tego typu sprzedano prawie 200 mln sztuk, a to oznaczało wielki skok sprzedaży w porównaniu z wynikami zanotowanymi w roku 2012, kiedy firmom udało się sprzedać ponad 116 mln tabletów (oba wyniki za Gartner). W tym roku zeszłoroczny rezultat znowu ma być poprawiony o kilkadziesiąt milionów sztuk, wzrostów należy się także spodziewać w kolejnych latach. Zestawiając te dane ze sprzedażą desktopów i notebooków, można zatem śmiało mówić o erze post PC. To hasło robi furorę od pewnego czasu, ma zagorzałych przeciwników i zwolenników, o czym pisałem w tym tekście. Czy z punktu widzenia producentów tabletów, faktycznie jest tak kolorowo?
Przede wszystkim należy mieć na uwadze, że rynek tabletów nigdy nie osiągnie takich rozmiarów, jakimi może się pochwalić rynek telefonów komórkowych, w tym segment smartfonów. Telefony były i przez najbliższe lata będą najbliższymi nam urządzeniami elektronicznymi – jeśli ktoś posiada tablet, to jest bardzo mało prawdopodobne, by nie posiadał telefonu. Ten sam mechanizm nie działa w drugą stronę, ponieważ wielu osobom tablet wydaje się zbędnym produktem. To zasadniczo nie ulegnie zmianie.
Rynek tabletów będzie rósł w kolejnych latach, lecz okres największych wzrostów, tzw. boomu ma już prawdopodobnie za sobą. W tym roku może jeszcze zaliczyć kilkudziesięciu procentowy skok, ale w kolejnych latach będzie się już powiększał o kilkanaście, a następnie o kilka procent. Sektor zaczynie się stabilizować i wpłynie na to kilka czynników. Po pierwsze, klienci w państwach rozwiniętych już mają tablety i popyt w tych krajach będzie słabł. To wiąże się z punktem drugim: kolejne generacje tabletów nie różnią się w bardzo zauważalny sposób od poprzednich, nie dokonuje się rewolucja, a to skłania klientów do pozostania przy starszej wersji. Zadziała zatem ten sam mechanizm, który zauważyliśmy na rynku PC: sprzęt wolniej się starzeje i klienci nie muszą często go wymienić, jeśli nie chcą paść ofiarą technologicznego wykluczenia.
Kolejny ważny motyw, to zmiany na rynku mobilnym – do niedawna podział między smartfonami i tabletami był w miarę prosty. Dzisiaj nadal jest on widoczny np. w portfolio produktowym Apple, lecz u niektórych producentów zaczął się zacierać. Doszła nowa kategoria sprzętu, czyli tabfony/fablety. Smartfony urosły (rosną nadal), stały się jeszcze lepszymi urządzeniami do konsumpcji treści, przejęły rolę mniejszych tabletów i w przypadku części klientów wyeliminowały chęć posiadania 7-calowego tabletu. Lub w ogóle tabletu. W tym przypadku prognoza Heinsa sprawdza się już teraz. Jednocześnie należy jednak pamiętać, że nie jest to klęska segmentu tabletów i zwycięstwo smartfonowego biznesu, ponieważ podziały rynku są w tym przypadku umowne – jeśli zaliczymy tabfony do grupy tabletów z możliwością dzwonienia, to ta część branży stanie się znacznie większa i bardziej imponująca.
Warto mieć także na uwadze, że powoli mija „tabletowe szaleństwo” wynikające z zainteresowania nowinkami i chęci posiadania tego, o czym mówią znajomi, koledzy z pracy czy szkoły, krewni. Ten proces w różnych krajach przebiegał inaczej i przyniósł różne skutki. W Polsce modę na tablety w dużej mierze nakręcały (i w pewnym stopniu robią to nadal) tanie lub bardzo tanie urządzenia sprzedawane w dyskontach i supermarketach. Z jednej strony, produkty tego typu pozwoliły rzeszy Polaków zapoznać się z tabletem i zaprezentowały im nowy sposób konsumpcji treści, ale z drugiej strony, często wiązało się to z negatywnym odbiorem urządzeń. Klient nie był zadowolony z możliwości tabletu za kilkaset złotych i przekreślał cały segment, na czym ucierpiały też droższe, znacznie bardziej rozwinięte modele. Pisząc krótko: tanie urządzenia zrobiły złą reklamę całej branży. To również może mieć wpływ na wyniki tego biznesu w kolejnych latach.
Rynek tabletów nie będzie rósł przez kolejne lata w bardzo dynamiczny sposób, ale jednak będzie rósł. Gdzie należy upatrywać czynników nakręcających sprzedaż? To przede wszystkim rynki wschodzące. Klienci w krajach azjatyckich, afrykańskich czy latynoamerykańskich będą kupować głównie tanie i bardzo tanie urządzenia z Androidem i w ten sposób iOS zostanie pozbawiony kolejnych rynkowych udziałów. Warto w tym miejscu wspomnieć, że jeszcze w roku 2012 iPady stanowiły ponad połowę sprzedawanych na świecie tabletów, w roku ubiegłym ich udział wynosił 36%. Mobilny system Apple przegrał pod względem liczby sprzedanych urządzeń najpierw w segmencie smartfonów, a teraz także tabletów. Tego procesu nic nie mogło jednak powstrzymać – sprzęt giganta z Cupertino to dla wielu osób zakup poza zasięgiem (ze względu na wysoką cenę). Nie tylko na rynkach wschodzących.
Tabletów będzie zatem przybywać głównie za sprawą osób inwestujących w tani sprzęt z Androidem. Biorąc pod uwagę to, co napisałem wcześniej o kiepskich wrażeniach z pracy z tanim tabletem, czy należy stwierdzić, że w dłuższej perspektywie owe tanie modele wyrządzą branży więcej szkód, niż pożytku? Niekoniecznie. W tym przypadku mamy do czynienia z trochę inną sytuacją: dla wielu klientów z Azji czy Ameryki Południowej telefon komórkowy/smartfon i tablet stanowią wstęp do cyfrowego świata. Ludzie ci nie posiadają komputera stacjonarnego czy laptopa (możliwe, iż nigdy nie będą go posiadać), ich wymagania wobec tabletów nie są wygórowane. Ma to być prosty sprzęt do komunikacji oraz podstawowej rozrywki, może nawet ograniczonej pracy. Pod tym względem tanie tablety z Androidem spełniają swoją rolę. I będą ją spełniać coraz lepiej.
Nexus 7 / fot. tabletManiaK.pl
Jednym z hitów ubiegłego roku była w branży mobilnej słuchawka Motorola Moto G. Sprzęt wydajny, dobrze wykonany i przede wszystkim tani. Amerykański producent, należący wówczas do Google, udowodnił, że można stworzyć naprawdę ciekawy sprzęt w przystępnej cenie. Czy takiego samego ruchu należy się spodziewać w segmencie tabletów? Na dobrą sprawę, on już został wykonany (przynajmniej częściowo) – przecież w roku 2012 poznaliśmy Nexusa 7. Solidny tablet z Androidem na każdą kieszeń. Wówczas była to jednak wyłącznie amerykańska (szerzej: „zachodnia”) kieszeń. Proces obniżania cen i jednoczesnego podnoszenia wydajności oraz jakości produktów będzie jednak kontynuowany i z czasem nawet bardzo tanie tablety będą czymś więcej niż tylko zbiorem kilku marnych podzespołów o bardzo ograniczonych możliwościach. Zaczną powstawać udane produkty w cenach przystępnych nawet dla klientów z mniej zasobnym portfelem.
Należy w tym miejscu podkreślić, że na proces ów wpływ może mieć pojawienie się konkurencji dla Androida na średniej i niższej półce cenowej omawianego sektora. Mowa o Windowsie. Do tej pory system ten nie odgrywał na rynku tabletów większej roli, ale to może się zacząć zmieniać. Liczą na to Microsoft, Intel oraz kilku producentów komputerów tracących w ostatnich latach klientów. Gigant z Redmond zmienia swoją strategię w zakresie opłat licencyjnych (częściowo już ją zniósł, nie należy wykluczać, iż ten ruch doczeka się kontynuacji) i czyni swoje systemy bardziej dostępnymi, Intel dostarcza producentom coraz bardziej wydajne procesory w atrakcyjnej cenie, producenci starają się połączyć to w rozsądną całość i powstają produkty typu Asus T100.
ASUS Transformer Book T100 / Fot. tabletManiaK.pl
Wspomniany przed momentem Transformer Book tajwańskiej korporacji zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ jest przedstawicielem kategorii produktów, która ma szansę zdobyć sporą popularność wśród klientów. Mam na myśli wszelkiego typu hybrydy stanowiące pomost między rynkiem PC, a tabletami. To klient decyduje, w jaki sposób chce korzystać ze sprzętu i może z tego zrobić użytek zarówno w podróży czy podczas niedzielnego leniuchowania na kanapie, gdy będzie on wykorzystywany jako tablet, jak i w pracy, gdy właściciel zacznie robić użytek z pakietu MS Office (i to po podłączeniu do monitora oraz peryferiów). Ten trend w tabletowej branży zdecydowanie należy śledzić, gdyż może on na nią wpłynąć tak samo, jak wspomniana już moda na tabfony.
Zmiany w różnych kierunkach
Przed momentem poświęciłem uwagę rozwojowi rynku tabletów na niższej i średniej półce cenowej, ale nie można zapominać, że producenci skupiają się również na droższych urządzeniach i czynią je coraz bardziej atrakcyjnymi. Ceny najdroższych tabletów pozostaną wysokie, lecz wzrosną ich możliwości i pojawią się nowe zastosowania – nie będzie to już sprzęt służący wyłącznie do konsumpcji treści, ale też do ich tworzenia. Najlepiej mogą do tego celu posłużyć wspomniane przed momentem hybrydy, choć zmiany dokonają się także w przypadku „tradycyjnych tabletów”. Przybywa dla nich wartościowego oprogramowania, coraz więcej firm chce wykorzystywać ten sprzęt w profesjonalny sposób (wystarczy wspomnieć o handlu czy medycynie). W całym sektorze należy się spodziewać postępujących zmian w zakresie oprogramowania, a także na płaszczyznach sprzętowej, cenowej i biznesowej. O co chodzi w tym ostatnim przypadku? O producentów działających na rynku.
Do niedawna tablet = iPad, a producent tabletów = Apple. Dzisiaj mamy już dwóch graczy wyraźnie górujących nad resztą stawki, ale i to może ulec zmianie. Do gry powinny się włączyć nie tylko inne duże korporacje (tajwańskie, chińskie), ale też mniej znani producenci, którzy wspólnie odegrają sporą rolę w tym biznesie. Rynek będzie coraz bardziej rozczłonkowany i zróżnicowany. Z czasem przekonamy się, czy przyniesie to więcej szkód czy pożytku, ale przetasowania są nieuniknione. Jedno jest jednak pewne: w najbliższych latach tablety nie znikną z naszej rzeczywistości, a i w dłuższej perspektywie wydaje się to mało prawdopodobne.
Zainteresował Cię artykuł? Zobacz też inne maniaKalne felietony.
O autorze
Maciej Sikorski
Dzieci nie ma, w kosmosie nie był, nie uprawia alpinistyki ani innych sportów ekstremalnych, za to od lat dzieli się z maniaKalnymi CzytelniKami swoimi przemyśleniami na temat biznesowej strony sektora IT. Teksty Maćka znajdziecie również na łamach bloga Antyweb.
Chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Pisz na redakcja@techmaniak.pl. Być może i Twój wpis znajdzie się wśród maniaKalnych felietonów.
Komentarze
tabletów jest tyle,że głowa boli. sama dość długo wybierałam bo poprzedni mnie rozczarował mocno.teraz miałam pewne warunki, które musiał spełniać czyli długa bateria, wygoda używania i dobre głośniki plus kamera. stanęło na tablecie yoga lenovo i bardzo sobie chwalę, bo 18 godzin baterii i podstawka nieźle się spisują w podróży.
Według mnie do 1000 zł. można już kupić fajny tablet i to nie iPady, Samsungi. Ja mam np Kiano Elegance 3G. Parametry super i do tego modem wbudowany obsługujący Aero.
Hmm mam samsung tab10.1 i w ogole z niego nie korzystam, w domu i w podróży mam samsung ativ9 lite, a normalnie s4 zmienilem na note3 i nie potrzebuje tableta, odnosze wrazenie ze troche mnie ogranicza funkcjonalnie niz laptop
Nie do końca zgadzam się z artukułem. Po pierwsze, już teraz można kupić zagrosze czyli około 250 złotych tablety na RK3066. Z gwarancją 24 miesiące realizowaną w Polsce. Po drugie - Samsung robi wujowe tablety ze specyfikacją sprzed dwóch lat
Ciekawy artykuł. Od siebie dodam że bardzo pozytywnym zjawiskiem jest fakt że w przypadku tanich, może nie najtańszych tabletów ich wydajność już jest na tyle duża że starcza do normalnego użytkowania. O ile jest zamontowana przynajmniej 1GB pamięci. Jeszcze 2 lata temu kupowałem 10 calowego taniego tableta, który oprócz puszczania filmów nie za bardzo się do reszty nadawał. Teraz w tej cenie kupiłem 8 calowego samsunga który chodzi już bardzo sprawnie..
Skąd MS wzięło te liczby? Liczyli egzemplarze leżące do dziś na magazynach?